Lubię czytać wszystkie książki, które mają związek z moimi pasjami. Na półce mam tyle egzemplarzy, ile się zmieści. Zależy od objętości wydań. Półek jest natomiast tyle, ile się mieści w mieszkaniu.
Tytuł pierwszej samodzielnie przeczytanej książki? Nie mam pojęcia. Być może "Zabawki" A. Barto. Jeden z wierszyków z tej książki pamiętam do dziś. Ulubiona książka z dzieciństwa? Było ich trochę... Wzruszałem się m.in. podczas czytania "Spotkania nad morzem" Jadwigi Korczakowskiej.
Lubię czytać książki na głos. Po części muszę i chcę, bo mój synek się tego domaga. Uwielbia wszystkie, które ma (a jest ich wiele), łącznie z napisanymi w niezrozumiałym dla mnie języku szwedzkim.
W kwestii kupowania czy wypożyczania książek uważam, że jedno i drugie jest zadowalające. Kupioną mamy na własność, za wypożyczoną nie musimy płacić. Jestem zdecydowanym zwolennikiem książki papierowej. Bo to jest właśnie prawdziwa książka.
Moim ulubionym miejscem do czytania jest między innymi tramwaj. Wówczas wiem, że nie ucieka mi życie podczas przejazdów. Lubię ciszę, ale hałas w tramwaju lub poczekalni w przychodni lekarskiej, albo urzędzie, dopinguje mnie do oderwania się od otoczenia poprzez zagłębienie się w tekście.
Ostatnią książką, którą przeczytałem jest "Rawenna" Judith Herrin. Lubię wracać do prawie każdej lektury w moim księgozbiorze. Dlatego go mam. Jeśli miałbym zabrać jedną na bezludną wyspę, to po prostu nie wybrałbym się na nią.
Jaką książkę poleciłbym swoim uczniom? Każdą, którą znajdą w bibliotece lub kupią w księgarni. Niech po prostu czytają...
