Powieść francuskiego pisarza to chwytający za serce dramat, który uczy nas doceniać to, co mamy. Pokazuje, że należy cieszyć się codziennymi drobnostkami, a także chwilami spędzonymi z naszymi bliskimi, gdyż nie wiemy, ile czasu zostało nam dane na tej ziemi. Ulotność życia i jego kruchość sprawia, że jest ono takie wyjątkowe.
Julien to mieszkający w Paryżu pisarz, który cierpi na niemoc twórczą. Wydawca czeka na jego kolejną książkę, a on nie jest w stanie napisać ani słowa. Powodem tej sytuacji jest tragedia, która niedawno rozegrała się w jego życiu. Zmarła ukochana żona Hélѐne i zostawiła go z kilkuletnim synkiem Arturem. Miała zaledwie 33 lata… Julien nie może się otrząsnąć po tym wszystkim i wciąż tęskni za ukochaną. Pewnego dnia przypomina sobie o jej ostatniej prośbie i postanawia ją spełnić. Obiecał Hélѐne, że napisze do niej 33 listy. Początkowo ciężko mu się przełamać i zacząć pisać do żony, która nie może mu odpowiedzieć. Z czasem jednak przelewane na papier myśli stają się dla pisarza formą terapii i dobrym sposobem na poradzenie sobie z żałobą. Korespondencję do ukochanej zostawia na cmentarzu w specjalnie przygotowanej do tego skrytce w pomniku. Pewnego dnia list znika ze schowka, a na jego miejscu pojawia się kamienne serce. Julien jest zdezorientowany i nie wie, co o tym myśleć. Czyżby Hélѐne starała się w ten sposób z nim skontaktować? Czy to w ogóle jest możliwe? Mężczyzna chce odrzucić wszystkie racjonalne wytłumaczenia i wierzyć, że to ukochana za to odpowiada. Po pewnym czasie jednak stara się dojść do prawdy i ustalić, kto zabiera jego listy. Czy to odkrycie pomoże mu w uporządkowaniu swojego życia?
Zachęcam do przeczytania powieści Nocolasa Barreau, gdyż mimo podjęcia trudnego tematu, jakim jest śmierć ukochanej osoby, kończy się optymistycznie. To jedna z takich książek, którą można polecać jako lekarstwo na złamane serce. Ma działanie biblioterapeutyczne, gdyż uczy, jak można skutecznie poradzić sobie z żałobą. Autor pokazuje jej kolejne etapy: zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresję aż po powolną akceptację. Główny bohater odnajduje swój sposób na terapię – pisanie listów do żony. Przepracowuje swój ból i zaczyna żyć dalej. Odnajduje nawet miejsce w sercu na nową miłość. Godzi się ze śmiercią żony i skupia się na swoim synku, który przecież również stracił ukochaną mamę. Gorąco polecam! To powieść skłaniająca do przemyślenia swoich wartości.