Góry są piękne, majestatyczne, ale i niebezpieczne. Nie tak dawno temu, bo w maju tego roku, znowu pokazały swoje złowrogie oblicze. W szwajcarskich Alpach zginął tragicznie polski alpinista Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk. Okazuje się, że nawet najwytrawniejsi alpiniści mogą przegrać z naturą, a cóż dopiero zwykli turyści. Czasami odnalezienie ciała i poznanie prawdy o górskich zdarzeniach staje się niemożliwe. Powieść Katarzyny Zyskowskiej została zainspirowana prawdziwą tajemnicą gór, zdarzeniem które miało miejsce około dziewięćdziesiąt lat temu.
Prokurator Antoni Hoffman wraz z żoną – piękną i budzącą pożądanie słynną aktorką Mirą Mey – oraz kilkunastoletnim synem Władkiem spędzają letnie wakacje w pensjonacie Akwamaryn w Zakopanym. W trakcie pobytu postanawiają wybrać się na kilkudniową wycieczkę po górach, której plan nakreśla właściciel kurortu Adam Bold – pasjonat wspinaczki i ceniony pejzażysta. Podczas przeprawy przez Lodową Przełęcz do Hoffmanów dołącza młody taternik Jan Higersberg i przygodny mężczyzna. Warunki pogodowe są wyjątkowo niesprzyjające, a kondycja warszawskich letników nie pomaga w pokonywaniu górskiego szlaku. Po dwóch dniach do Zakopanego wraca tylko żona prokuratora, a na Lodowej Przełęczy ratownicy znajdują trzy ciała, zaś czwarta osoba znika bez śladu. Co stało się na przełęczy? Dlaczego Hoffmanowa ocalała, a pozostali zginęli? Dlaczego nie wzywała pomocy, tkwiąc przy zmarłych aż dwie noce? Schodząc w dół, nie zaalarmowała mijanych na halach juhasów i mieszkańców pobliskiej wsi, znajdującej się zaledwie trzy godziny marszu od miejsca wypadku. Splot wydarzeń wydaje się tak osobliwy i niepojęty, że każdemu znawcy gór nieuchronnie nasuwają się przykre podejrzenia. Opinia publiczna nie ma wątpliwości i szybko foruje osąd – Hoffmanowa jest winna śmierci towarzyszy! Natomiast ona sama nic nie pamięta, popada w odrętwienie i nie jest w stanie się bronić.
Narracja odbywa się dwutorowo: narrator opowiada nam o wydarzeniach z 1933 roku, kiedy to doszło do wypadku w górach, zaś postać Hoffmanowej relacjonuje wypadek pięć lat późnej, wprost z zakładu psychiatrycznego w Kamienicy, a czytelnik wspólnie z psychicznie wyniszczoną Mirą prowadzi poniekąd śledztwo.
Autorka znakomicie odtworzyła atmosferę 20-lecia międzywojennego panującą w Warszawie i Zakopanym oraz wiele szczegółów ówczesnego życia. Momentami po stolicy Tatr oprowadza nas sam Witkacy, bo w rozmowach doktora Wencla z Mirą, autorka wplotła całe cytaty pochodzące z jego dzieł. Na uwagę zasługuje też ukazanie psychozy i scen w przedwojennym szpitalu psychiatrycznym, takich jak traktowanie chorych, bezsilność i zniechęcenie personelu oraz strach pacjentów. Przez to nastrój powieści staje się mroczny i hipnotyzujący. Czytało się to świetnie!
Interesujące jest też zakończenie powieści. Wybuch II Wojny Światowej powoduje, że to co wcześniej budziło niezdrowe zainteresowanie publiczne, w dniu rozpoczęcia konfliktu zbrojnego jawi się jako rzecz błaha, wręcz nieistotna, nawet jeśli wyrządzona wcześniej krzywda zniszczyła jednostkę i doprowadziła ją do obłędu. Zaś podpisany przez Hitlera przewrotny akt ma ofiarować chorym zamkniętym w zakładach psychiatrycznych wybawienie… dobrą śmierć.
Myślałam, że będzie to kolejny kryminał retro, a okazało się, że jest to ciężki dramat psychologiczny, bardzo emocjonujący i wciągający. Autorka przez cały czas mobilizuje nasze zmysły i zastanawiamy się, co jest prawdą a co wymysłem Hoffmanowej. To właśnie czyni powieść intrygującą i ciekawą. Książki oparte na faktach często mocniej działają na zmysły czytelnika i tak właśnie jest w tym przypadku. Ja nie mogłam się od książki oderwać ani na chwilę. Cały czas towarzyszyło mi pytanie: czy Hoffmanowa jest ofiarą czy zbrodniarką? Przekonajcie się sami, a zapewniam, że finał tej opowieści może okazać się naprawdę zaskakujący. Nie czytałam dotąd żadnej książki Katarzyny Zyskowskiej, ale teraz na pewno sięgnę po jej kolejna powieść.